Za zaslona afganskiej kobiety i pornos

DZISIAJ dwie ksiazki z elementami autobiograficznymi, ale jakze rozne!

 

Szkola pieknosci w Kabulu jest ksiazka oparta na faktach. Amerykanka, Debbie, wyjechala do Afganistanu, i chcac pomoc afganskim kobietom, zalazyla szkole fryzjersko-kosmetyczna. Uczac afganskie kobiety zawodu pomagala im w znalezieniu pracy, a tym samym zdobyciu dochodu dla rodziny.

Napisana jezykiem latwym (w koncu pisze ja przecietna Amerykanka, ktora jest fryzjerka), historie tragiczne opisane sa bez patosu, raczej jako normalnosc dnia codziennego…

Polecam, chociazby po to, aby zerknac odrobine w prywatnosc zycia kobiet w Afganistanie.

 

 

A druga ksiazka, zupelnie z innaj bajki. Pornos, powiesc erotyczna, nie wiem, ale seksu w niej co niemiara 馃檪

W jego dloniach to historia Paryzanki, ktora jest mezatka, ma dziecko, i wplatuje sie w bardzo dziwny romans, z mezczyzna, ktory czyni ja swoja seksualna niewolnica. Elodie (glowna bohaterka) musi wykonywac wszystkie polecenia swojego Pana, chociazby ubrac sie w sklepie z bielizna w gorset, wyskoczyc ze sklepu na ulice i poprosic przechodnia, aby zaplacil za gorset w zamian za zrobienie mu laski…

I ona to robi 馃檪

Zwiazek pomiedzy nimi jest masochistyczny, a kazda strona powiesci obcieka seksem.

Czy jest to dobra powiesc? Zdecydowanie inna. A czy dobra, niech oceni kto przeczyta.

Trzy zony i czternascie dzieci

Dzisiaj pogadalam sobie nieco wiecej z moim nowym katarskim przyjacielem, tym, ktory mi drzwi malowal.

Potwierdzil, ze kazdy Katarczyk, gdy sie zeni, dostaje od rzadu za darmo dom tudziez ziemie na dom i wysoka pozyczke, ktorej nie musi oddawac.

Zwierzyl mi sie, ze nie moze spac, bo nie ma jeszcze zony (????? nie dociekalam szczegolow, ale ciekawe to, nie?)

Rozmawialismy sobie o pracy, i doszlo do tego, ze ja w domu z dziecmi siedze, co mu sie bardzo podobalo, i stwierdzil, ze jak bede miala trojke lub czworke dzieci to bedzie taka optymalna liczba, bo jak sie ma jedno, i cos mu sie stanie, to nie ma sie kto Toba zajac na stare lata, a jak masz trzy czy cztery dzieciaki, to nawet jakby cos tam, to zawsze jakies sie uchowa i sie zajmie wiekowymi rodzicami.

Zapytalam go, ilu ma braci i siostr.

Dziesiec.

Dziesiecioro braci i siostr i Ty jedenasty?

Nie, nie, dziesiecioro braci. I trzy siostry.

Bo jego tata ma trzy zony.

Wszyscy mieszkaja w tym samym domu (musi byc olbrzymi). Jego bracia tez maja po jednej lub kilka zon, i oczywiscie mnostwo dzieci. Wszyscy zyja bardzo blisko ze soba zwiazani, Arabowie nie lubia sie 'mieszac' z innymi, mieszkaja w wielkich, wielopokoleniowych rodzinach, i zenia sie rowniez (bardzo czesto) wewnatrz swojej wlasnej rodziny.

W piatek wieczorem, gdy wszyscy sa w domu, to 'moj dom zamienia sie w szkole' – stwierdzil moj katarski znajomy. No i spac nie moge!

(bo dzieci arabskie spac nie chodza jak dzieci polskie, o 19 czy 20, one chodza spac o 1 w nocy, albo i pozniej; taki tryb zycia).

To ile tych dzieci w piatek wieczorem?

A, gdzies ze trzydziesci, albo i troche wiecej 馃檪 Pewnie, ze szkola, nie?

Praca po katarsku

Przede wszystkim, ale jaja!!! Katarczyk mi drzwi maluje! Ja juz pisalam wielokrotnie, ze oni pracowac nie lubia, a jak juz pracuja to sie obijaja 馃檪 A tu mi rodowity w bialej dishdashy drzwi maluje!

Ale od poczatku.

Zatem kilka dni temu przyszedl ten facet, ubrany w koszulke i spodnie, i ogladal sciany, mowi, ze bedzie malowal wille na osiedlu, ale ma problem z dobraniem odpowiedniego koloru,聽 czy taki lepszy, czy taki, poogladal, i poszedl.

Na drugi dzien na progu moim stoi Katarczyk, w bialej dishdashy, jak sie patrzy. Przyniosl probniki kolorow, i mierzy je do sciany i narzeka, ze ma problem z doborem koloru! Nagle zdalam sobie sprawe, ze to ten sam facet! Alez sie zmienil od wczoraj (a jednak szata wiele zmiena w czlowieku).聽

Mial przyjsc malowac mi drzwi w sobote. Oczywiscie nie przyszedl (to normalne w Katarze).

Przyszedl dzis, w niedziele.

I wdalam sie z nim w pogawedke. Oprocz tego, ze sie dowiedzialam kilka rzeczy o shishy (ze np. powinna byc osobna fajka do聽 kazdego smaku tytoniu) dowiedzialam sie rowniez, ze ten facet, ktory osobiscie mi maluje drzwi to syn wlasciciela naszego osiedla!!!! Szczeka podloge zamiotlam. Kto tu nie mieszka, nie zrozumie, ale postaram sie wyjasnic.

Katarczycy nie lubia pracowac, maja od tego 'roboli'.聽 A juz na pewno nie lubia wykonywac robot fizycznych! A ten mi drzwi maluje, bo 1.lubi; 2.'robole' by mu robote skopali, wiec on raczej sam te drzwi woli pomalowac!!!!

 

Dishdasha (biala, oczywiscie) upaprana cala, mowie do niego, ze sie pochlapal, ze sie nie spierze, a on mi na to: Oh, to zaden problem, mam bardzo duzo takich 馃檪

Nie powiem, aby byl swietnym fachowcem (drzwi nie oskrobal, tylko zamalowal po odlazacej farbie; za to zafarbowal mi caly dywan w lazience, no i fugi upapral). Ale jest mily, i doceniam to, ze sam wykonuje robote. No i mi sciany pomaluje 馃檪 Zatem nic mu nie powiedzialam,聽 i nawet zla na niego nie jestem 馃檪

 

Proby samobojcze

Rozmawiam ze znajomym. Wyjawia mi, ze probowal sie powiesic trzy razy… W szoku pytam, z glupia frant (bo widze przeciez, ze zupelnie zywy jest):

– To co sie stalo? Dlaczego zyjesz????

– No, za pierwszym razem zarwal sie sufit…

Probuje sie powstrzymac od smiechu, bo temat powazny, jakby nie patrzec, ale nie moge, wyobrazam sobie jego lecacego z tym sznurkiem na szyi z sufitu, i kupe gruzu lecaca na niego, i wybucham smiechem!

– A drugi raz? – udalo mi sie wydukac, pomiedzy jednym a drugim wybuchem chichotu.

– No, za drugim razem sznur sie zerwal.

Prawie juz sikam po nogach ze smiechu, ale pokazuje na migi, ze chce wiedziec, co sie stalo za trzecim razem.

Za trzecim razem lina okazala sie….. za dluga! I sobie biedak kolana poobijal! I w dodatku zona mu powiedziala, aby przestal sie wyglupiac!!!聽

 

Ksiazka, ktora zmienila zycie

Cien wiatru. Carlos Ruiz Zafon.

Dostalam w prezencie. Od Alki, ktora jest znana wielu (ale niestety zamknela bloga 馃槮 )

Czekalam z przeczytaniem na lepsze czasy, kiedy bede szczesliwsza, ale ze lepsze czasy nie nadeszly, to sie zabralam za ksiazke w czasach gorszych.

Przeczytalam z zapartym tchem. Ksiazka jest cudowna.

Jest to jedna z niewielu ksiazek, ktore maja atmosfere.

Jest pelna zakamarkow, ciemnych katkow, niespodzianek….

Ksiazka inna od wszystkich, to na pewno. Jedna z tych, ktore sie pamieta po przeczytaniu.

 

 

P.s. Oficjalny opis ze strony http://www.merlin.pl:

"W letni 艣wit 1945 roku dziesi臋cioletni Daniel Sempere zostaje zaprowadzony przez ojca, ksi臋garza i antykwariusza, do niezwyk艂ego miejsca w sercu starej Barcelony, kt贸re wtajemniczonym znane jest jako Cmentarz Zapomnianych Ksi膮偶ek. Zgodnie ze zwyczajem Daniel ma wybra膰, kieruj膮c si臋 w艂a艣ciwie jedynie intuicj膮, ksi膮偶k臋 swego 偶ycia. Spo艣r贸d setek tysi臋cy tom贸w wybiera nieznan膮 sobie powie艣膰 "Cie艅 wiatru" niejakiego Juliana Caraxa. Zauroczony powie艣ci膮 i zafascynowany jej autorem Daniel usi艂uje odnale藕膰 inne jego ksi膮偶ki i odkry膰 tajemnic臋 pisarza, nie podejrzewaj膮c nawet, i偶 zaczyna si臋 najwi臋ksza i najbardziej niebezpieczna przygoda jego 偶ycia, kt贸ra da r贸wnie偶 pocz膮tek niezwyk艂ym opowie艣ciom, wielkim nami臋tno艣ciom, przekl臋tym i tragicznym mi艂o艣ciom rozgrywaj膮cym si臋 w cudownej scenerii Barcelony gotyckiej i renesansowej, secesyjnej i powojennej."

Sie nie dzieje

Sie nic nie dzieje, wiec nie pisze. W tygodniu mam dziewczynki, zatem zycie codzienne, szkola, spotkania z dzieciakami i z moimi znajomymi, samotne wieczory przed DVD z winem lub drinkiem.

W weekend Matt zabiera mlode, wiec ja wychodze, wieczorami na przyjecia, w dzien odsypiam.

Zatem nic sie nie dzieje, Katarem sie zainteresowac nie mam czasu ani ochoty, a przeciez to o Katarze tutaj mialo byc…

Ale obiecuje (jak zwykle) poprawe, i sie zainteresuje, i napisze.

A tymczasem jeszcze raz serdecznie dziekuje za cieple komentarze. :*

Supergirl

W sobote byly moje imieniny.

Matthew przyniosl mi prezent, takie cudenko, dzieki ktoremu moge sluchac mojego iPoda w samochodzie…. chcialam cos takiego od dawna juz…. do tego zrobil z dzieciakami karty, ze mama i Sylwia, kochamy Cie bardzo bardzo, i wszystkiego najlepszego z okazji imienin…..

W sobote rowniez Matthew zdecydowal, ze sie wyprowadza.

Tak jak pisalam wczesniej, wszystko sie posypalo. Ale bedac matka chce jak najlepiej dla moich dzieci… a dzieci jednak potrzebuja taty… zwlaszcza, ze sa bardzo male.. i jedno jest chore… zatem chcialam ratowac ten nasz chory zwiazek. Naprawde chcialam.

Ale jedna osoba nie wystarczy, aby posklejac szklanke rozsypana na drobny mak. A Matthew nie mial ochoty niczego sklejac… chyba spodobalo mu sie zycie kawalerskie z kolega kurwiarzem, z ktorym moze sie upijac do rana….

Zatem Matthew sie wyprowadzil, i to juz jest definitywny koniec.

Azusy pozostana w Katarze do wakacji, bo Zuzina szkola, no i zima niedobra dla Olinych plucek…

A pozniej zobaczymy, co sie stanie….聽

A tymczasem, life goes on,聽 nie ja pierwsza, nie ostatnia, trzeba sie pozbierac i byc silnym. Dla dzieci.

No i przeciez jestem supergirl, and supergirls don't cry.

Roznice czasowe

Robi mi sie blog etiopski, ale dowiaduje sie tylu ciekawych rzeczy, i nie sposob, no po prostu nie sposob sie nimi nie podzielic!

Dzis zapytalam Hareg o roznice w czasie pomiedzy Katarem a Etiopia. Mowie:

– Hareg, jest 11:30 w Katarze. Ktora godzina jest w Etiopii?

– 5:30, ona mi na to.

– Oj, to bardzo daleko musi byc Etiopia od Kataru, chociaz wydawalo mi sie, ze jest blisko! Ile lecialas z Etiopii tutaj?

– Do Dubaju 4 godziny (przyp. autorki: od Dubaju do Kataru to godzina lotu).

Oczywiscie jakos mi to nie pasuje, nie mozliwe, taki krotki lot a roznica szesciu godzin???

– Bo jest ta sama godzina tylko inna godzina – tlumaczy Hareg z usmiechem.

– Jak to????

– No, czas jest ten sam, ale inny – mowi, jakby to byla najoczywistsza prawda na swiecie.

– Czekaj, to o ktorej wstajesz w Etiopii?

– O 12.

A o ktorej idziesz spac?

– O 4!

W koncu udalo mi sie wydobyc z niej, ze nie ma zadnej roznicy czasu, jak u nas jest rano, to u nich tez jest rano, oni po prostu zupelnie inaczej licza czas!

Niby jest ta sama godzina, ale inna, no przeciez oczywiste!