Sanatorium ciag dalszy

Schowalam poprzedniego posta, bo tak jakos… dziekuje za wszystkie komentarze, ktore przeczytalam, i byly bardzo pomocne. (troche sie usmialam z tej ugotowanej rybki! 🤣).

Dzisiaj telefon z sanatorium, ze jednak nic z tego nie bedzie, trzeba Mame odebrac, bo sobie nie daje rady sama. Pielegniarka, bardzo przemila osoba, powiedziala, ze chodzi do mamy codziennie, ale mama ani lekow nie wezmie, ani nie zje, ubrania jej sie czyste pokonczyly, ale sobie przeciez sama nie upierze…

No i siostra bedzie po nia jechala, w niedziele.

Bardzo wielka szkoda, bo Mamusia czekala na to sanatorium od ponad roku, i dzisiaj, jak z nia rozmawialam, to bylo jej przykro, ze musi wracac tak szybko… A zabiegi zdecydowanie jej sa potrzebne…

A, nowe rybki juz kupilam, troche inne od poprzednich. Tylko laptop smetnie na mnie sie gapi, i mi wytyka, ze tak go szybko popsulam….