Wielkanocne wakacje w Walii

Piszac ten tytul przypomnialam sobie, ze dawno, dawno temu, kiedy jeszcze bylam wiecznie naburmuszona i zla na caly swiat nastolatka (zupelnie jak Zuzia teraz… historia lubi sie powtarzac) byl konkurs w jakiejs gazecie (wtedy bylo tylko kilka tytulow, prawda? Nie tak, jak teraz.. dla dzieci byl Mis, dla nastolatek byl Swierszczyk, dla fanow filmow byl Ekran….) konkurs – trzeba bylo napisac opowiadanie, w ktorym wszystkie slowa zaczynaja sie na taka sama litere.

Ja wybralam sobie literke P (ok, probowalam z innymi, np. z W, ale to juz bylo o wiele trudniej, bo jak mozna rozwinac opowiadanie, zaczynajace sie od: “W waszej wedzarni wisi wiadro”? – tak, pamietam to zdanie do dzisiaj, bo po nim utknelam).

Wydawalo mi sie, ze moje opowiadanie bylo swietne, ale niestety, nic nie wygralo.

Ja nie o tym, oczywiscie, ja chcialam o poczatku naszych wakacji w Walii. Nigdy w Walii jeszcze nie bylam. Podroz zajela nam prawie caly dzien, pomimo, ze powinna tylko okolo 5 godzin. Ale korki byly wszedzie, atuostrady w przebudowie, ronda zablokowane, i tak dalej.

Dojechalysmy do hotelu, ktory na zewnatrz wyglada przepieknie! Cudowny staw, z dzikim ptactwem, na drodze dojazdowej witaly nas bazanty i inne jakies takie dzikie ptactwo, owce z przeslodkimi barankami dopiero co urodzonymi (Walia to kraj owiec, jakby ktos nie wiedzial), i trzech dziwnie wygladajacych panow, usmarowanych na twarzy blotem (jak sie okazalo, dookola hotelu sa tereny, na ktorych sie strzela – nie jestem pewna, moze do tego dzikiego ptactwa?)

W hotelu, po wymianie standardowych grzecznosci, zapanowala panika: jak to? trzy osoby? I pies?? Ale w pokoju jest tylko jedno lozko!

Ale ja rozmawialam, mowilam, ze przyjade z dwojka dzieci…?

Pani mowi, ze nie, ze z jednym dzieckiem, i psem, bo ona pamieta… (wcale z nia nie rozmawialam, tylko z managerem, ktory niestety ma glos jak kobieta).

Ale odszukalam maila (na szczescie napisalam, bo jakos tak nie bardzo ufalam managerskim umiejetnosciom managera), w ktorym wyraznie pisze, ze przyjade z nastolatka, mala corka i z psem, i z odpowiedzia managera, o damskim glosie, ze oczywiscie, rezerwacja jest jak najbardziej.

Poza tym manager o damskim glosie nieco sie pogubil jesli chodzi o liczbe nocy w hotelu, ile z nich pokrywa Groupon, za ile ja musze zaplacic, czy sniadanie i obiad sa wliczone czy nie….

W koncu udalo sie nam wszystko wyjasnic, dostalysmy dodatkowy materac na podlodze dla Oli, bo nie mieli dodatkowych lozek. A w pokoju ze scian farba odchodzi a komoda nie ma uchwytow… ale przyznam szczerze, ze tak naprawde to nie szkodzi, bo za oknem widok jest boski, manager o damskim glosie jest w gruncie rzeczy bardzo mily, cisza i spokoj… I jest herbata w pokoju, z ciasteczkami walijskimi.

Zatem dzisiaj bedzie nasz pierwszy dzien. Witajcie buty sportowe, kurtki deszczowe, i grube swetry (Walia jest deszczowa i zimnawa), witaj przygodo!

Bodidris hotel, Wales