Bycie niepelnosprawnym

Dolecialysmy do Polski, z 24 godzinnym opoznieniem ale jednak.

Musze bardzo pochwalic pomoc na Heathrow. W drodze do Londynu, oraz w czwartek nie korzystalam z tzw. assistance, myslalam sobie, ze dam rade. Wiec sama ciagnelam walizke i popychalam mamusie na wozku (cala noge mam posiniaczona teraz, bo musialam sobie cialem pomagac, jednak jedna reka wozek inwalidzki pchac nie jest latwo).

Wczoraj jednak skorzystalam z pomocy. Pani przeprowadzila nas przez cale lotnisko, odprawe, bez kolejek, nie musialam sie o nic martwic. Pozniej tuz przed lotem inna pani nas odebrala, i znow, do samolotu samego podwiozla. A w Warszawie juz kolejna pani nas z samolotu odebrala, i pchala wozek az do wypozyczalni samochodow. Wszystkie byly bardzo mile, kulturalne, pomocne niesamowicie. Fajnie zobaczyc, ze osoby niepelnosprawne moga podrozowac, z udogodnieniami, ze usuwa sie ograniczenia dla takich osob.

W Anglii tak na codzien osoby niepelnosprawne ciesza sie sporymi ‘przywilejami’, lub raczej modyfikacjami umozliwiajacymi im normalne zycie. Zjazdy bezkraweznikowe to norma, przed przejsciem na ulice chodnik ma specjalne ‘pofalowania’, ze osoba niewidoma moze poczuc, ze zbliza sie do ulicy, swiatla maja dzwieki ale rowniez takie male cosik, co sie kreci, i jesli ktos jest niewidomy i gluchy, moze dotknac tego dzyndzelka, i wie, kiedy jest zielone swiatlo. Na lotnisku widzialam ‘independent travel’, gdzie osoby na wozku moga sie same odprawic.

Pracuje w firmie ktora walczy o prawa osob niepelnosprawnych, i my bardzo promujemy tzw. social model of disability. Oznacza to, ze osoba niepelnosprawna nie ma ograniczen, i ze to spoleczenstwo stwarza takie ograniczenia. Czyli na przyklad jesli osoba w wozku inwalidzkim chce pojechac do teatru, a tam sa schody, to problemem nie jest wozek, a brak podjazdu. Nie wiem, czy opisalam to zrozumiale. W Polsce wydaje mi sie, ze jednak droga jest jeszcze bardzo daleka, ale mam nadzieje, ze to sie zmienia, nawet jesli powolutku.