Sharm el Sheikh

Z jednej strony duzo sie dzieje, z drugiej niezbyt wiele. Ale czasu brakuje! Nie podzielilam sie z Wami swoja podroza do Tobago (to juz wiele miesiecy temu), potem bylam w Egipcie z kolega, i teraz ostatnio polecialam znow do Egiptu z Mamusia i z siostra.

Ja sobie troche ponurkowalam, ponizej kilka zdjec. Zrobilam tez uprawnienia dla zaawansowanego nurka. I mialam duzo szczescia, bo widzialam zolwia, olbrzymi, wiekszy ode mnie… i plynal sobie tuz obok mnie, w pewnym momencie wrecz prawie mi w twarz wplynal, musialam sie odsunac! 😍

Mamusia odpoczela, powygrzewala sie na sloncu, nawet do basenu weszla i troche probowala plywac (nie lubi wody). Mamusia teraz jezdzi na wozku inwalidzkim, musze przyznac ze kazdy w hotelu byl super mily i pomocny gdy zobaczyli ze Mamcia na wozku.

Siostra tez odpoczela, nawet zrobila jednego nurka – do dzis sie zachwyca, ze instruktor przystojny i ze pod woda z nim tanczyla (bo trzymal ja w ramionach podczas calego nurkowania).

Rosjanie, rybki, i morze czerwone

Wreszcie, po ponad dwoch latach, wybralam sie ponownie na wakacje! Moje ostatnie takie prawdziwe wakacje byly w listopadzie 2019, tuz przed Corona, polecialam wtedy na Bali, i zrobilam kurs nurkowania.

Potem wybuchla Corona, i nie bylo ani wakacji, ani nurkowania.

Dwa tygodnie temu udalo mi sie w koncu Ole wyslac do ojca, wraz z psem, spakowac walizke, i poleciec na nurkowanie do Egiptu. Wszyscy mowili, ze tam jest najlepsze nurkowanie na swiecie!

Lot z Londynu do Sharm el Sheikh jest dlugi, bo ponad 5.5 godziny. Jedynie Easy Jet lata bezposrednio. Ale zaopatrzylam sie w ksiazki, filmy na iPadzie, i audiobooki, wiec nie bylo zle.

Na lotnisku celnik wzial ode mnie paszport, i wstawil mi zla pieczatke. Nie dziwie sie, bo caly czas ogladal jakis serial turecki na telefonie. Wzial dlugopis, zamazal pieczatke, i postawil nowa. Wciaz ogladajac serial turecki na telefonie.

Minibus zabral mnie do hotelu. Hilton, all inclusive. Zazwyczaj nie jezdze na wycieczki all inclusive, bo to nie moj styl, ale te wakacje mialy byc inne. Mial byc basen, i nurkowanie. I tyle. Poza tym all inclusive bylo tansze od pokoju ze sniadaniem tylko….

Wyladowalam wieczorem, 14 lutego. Walenty. Nie dali o tym zapomniec. Hotel caly udekorowany sercami i czerwienia.

Pierwszego dnia w sumie tylko zjadlam obiad, i poszlam spac, zmeczona po podrozy. We wtorek rano mialam kurs przypominajacy nurkowanie. Myslalam, ze sobie po prostu poplywamy, a tu dupa, instruktor kazal mi robic wszystkie te rzeczy, ktorych nie lubie, czyli caly taki porzadny trening – zdejmowanie maski pod woda, zdejmowanie calego sprzetu, unoszenie sie na wodzie, wymiana zrodla powietrza, i tak dalej.

Ale pomimo, ze nie chcialam robic tego, to ciesze sie, ze jednak zdecydowalam sie na kurs, poniewaz zapomnialam prawie wszystko – 2 lata bez nurkowania to bardzo dlugo, zwlaszcza dla poczatkujacej osoby…

Po poludniu za to poszlam sobie na basen. Cisza, spokoj… nikogo nie ma…. (wybaczcie giry na zdjeciu…)

Sielanka trwala kilka minut, bo za chwile po lewej stronie rozlozyla sie para Rosjanskich chlopakow, z glosnikiem, i puszczali rosyjskie techno na maksa. Z tylu rodzina arabska puszczala zawodzace arabskie melodie, rowniez na maksa, jakby sobie zawody z Rosjanami robili. A z prawej strony polozyl sie bardzo kulturalny chlopak, ktory przywital sie, po czym zaczal palic papierosy jak komin.

Pozniej sie okazalo, ze chlopak ten byl z Ukrainy, lub raczej z Republiki Donieckiej, i uwazal sie za Rosjanina. Jego lamana angielszczyzna i moim kiepskim rosyjskim sie dogadalismy, ze ma trzy paszporty – rosyjski, doniecki (?), oraz ukrainski, ze uwaza sie za Rosjanina, i chce niepodleglosci od Ukrainy. Nie wiedzialam, ze dwa tygodnie pozniej bedzie wojna….

Bardzo zdziwil mnie fakt, ze 95% gosci hotelu to byli Rosjanie. Wszystkie napisy byly po rosyjsku, obsluga hotelu nie mowila hello ani marhaba (po arabsku), tylko zdrasti. Rosjanie mowili do obslugi po rosyjsku, a obsluga wiedziala, o co chodzi.

Musze przyznac, ze obsluga w hotelu byla znakomita. Pierwszego wieczoru, podczas obiadu, poprosilam o gin z tonikiem. Z lodem i cytryna. Drugiego wieczoru mialam poprosic o wino, ale zanim zdazylam usiasc do stolika, ‘moj’ kelner juz dostarczyl gin z tonikiem. Z lodem i cytryna. Nie mialam serca mu powiedziec, ze chce wino, wiec do konca wakacji juz pilam gin z tonikiem. Z lodem i cytryna, oczywiscie. Ale zawsze mnie wypatrzyl, zanim sie zdazylam przywitac, i zawsze widzial, kiedy mi sie drink konczy. Podobnie obsluga w barze.

Albo chlopak, ktory moj pokoj sprzatal. Jednego dnia zostawil mi napoje w lodowce, napisalam mu karteczke, ze dziekuje.

Na drugi dzien zrobil mi ‘rzezbe’ z recznikow! I pozniej codziennie zostawial na lozku piekne kreacje. Wcale nie musial tego robic, nie musial marnowac czasu, a jednak mu sie chcialo!

Jedzenie bylo jak to w all inclusive, taka troche masowka, i koktajle pozostawialy wiele do zyczenia (na gin z tonikiem nie bede mogla chyba spojrzec przez rok), ale widoki z baru przy plazy byly cudowne, basen tez piekny, no i centrum nurkowania bylo tuz przy hotelu.

Kilka razy nurkowalam tuz obok hotelu, i dwa razy wybralismy sie lodza do morskich parkow narodowych. Dostalam chorobe morska – o dziwo, bo zazwyczaj nie mam. Gdy przechylona przez burte w spazmach wypluwalam wode z zoladka (dobrze, ze sniadania nie zjadlam!), jeden z instruktorow bardzo troskliwie podal mi kubek z woda. Okazalo sie, ze to woda morska. Kazal sie napic malego lyka, i przemyc sobie twarz ta woda, oraz za uszami i szyje. Wiecie, ze pomoglo? Nie wiem, na jakiej zasadzie, ale pomoglo.

Pozniej wdalismy sie w rozmowe, okazalo sie, ze od dziecka pracowal jako rybak. Lowil ryby harpunem. Nurkowal albo ze sprzetem, albo bez niczego, tylko z harpunem, i lowil olbrzymie tunczyki i inne ryby. Mial dyplom inzyniera, ale nurkowanie to jest jego pasja, wiec zaczal pracowac jako instruktor. Dowiedzialam sie, ze ryby nie boja sie naszego ciala. Boja sie naszych oczu. I ze jesli zdarzy sie nam bliskie spotkanie pierwszego stopnia z rekinem, to za zadna cene nie mozna z niego spuscic wzroku. Trzeba mu sie patrzec gleboko w oczy. I miec nadzieje, ze juz zjadl obiad wczesniej.

Niestety, nie mam zadnych zdjec ‘nemo’ i innych stowrzen zyjacych w morzu czerwonym, poniewaz nie dorobilam sie jeszcze kamery podwodnej, ale uwierzcie mi, nurkowanie w Morzu Czerwonym jest cudowne. Cala masa kolorowych ryb, pieknych, malych i duzych, nawet zolwia raz widzielismy, i dwa razy olbrzymie, olbrzymie wargacze napoleona.

I jeszcze jedno miejsce, ktore w Sharm el Sheikh odwiedzilam, to Soho Square. Dziwne pomieszanie Bozego Narodzenia z Las Vegas, mnostwo swiatel, muzyczne fontanny, restauracje i sklepy, i glowny deptak udekorowany rzezbami. Ciezko mi zdecydowac, czy uwazam Soho Square za szczyt kiczu, czy mi sie podoba… moze odrobine jednego i drugiego.

Czy moge powiedziec, ze bylam w Egipcie? Oczywiscie, ze nie, bo nie widzialam nic oprocz hotelu i rybek. Ale bylam na wakacjach, wrocilam ze opalenizna i bialymi sladami bikini na ciele, oraz ponurkowalam – i o to mi wlasnie chodzilo!

Do nastepnego razu!