Czasami takie dziwne rzeczy sie zdarzaja….
Jade sobie samochodem, wracam z pracy do domu, i tak sobie mysle:
– Nigdy, ale to nigdy w zyciu (a samochodem jezdze juz od mniej wiecej 25 lat) nie musialam dolewac plynu do spryskiwaczy, ktore myja przednia szybe samochodu (wiecie, o co mi chodzi?). No nigdy. Jakby to byl magiczny pojemnik, ktory sie sam uzupelnia!
Jak tylko to sobie pomyslalam, doslownie, ale to doslownie 2 minuty pozniej moj samochod mi sygnalizuje, ze musze ……
uzupelnic plyn w spryskiwaczu!!!
No zesz kurcze, czyta moje mysli, czy jak?
Wyjscia nie mialam, musialam sie zebrac.
Pojechalam do Hallfords (taki sklep, ktory sprzedaje rozne rzeczy do samochodow i rowerow i tak dalej), zakupilam plyn, a ze z plynem dostarczaja darmowa ‘instalacje’, czyli obiecali mi, ze ten plyn wleja, mysle sobie, skorzystam.
Czekam na specjaliste, i czekam, ale dlugo nie przychodzi, wiec zaczelam ogladac wideo na youtube, i tak sobie mysle:
– Cale zycie sama sobie radzilam, wiec nie dam rady wlac plynu do wycieraczek? oczywiscie, ze dam.
Wyszlam ze sklepu, otworzylam maske, zaczelam sobie ogladac, i wiecie, co? Dalam rade! Plyn wlalam. Zajelo mi to 3 minuty (w sklepie czekalam 20 minut).
Ale mimo wszystko mysle sobie, co za cholerne zycie, od zawsze sobie sama musze radzic ze wszystkim, i nic sie nie zmienia, i jest ok, moge sobie poradzic, i nikogo nie potrzebuje, ale czyz nie byloby milo, gdyby mi ktos inny wlal ten cholerny plyn do wycieraczek? Tak po prostu.