Dzien pierwszy w Mombasie. Nie bez przygod….

Karibu Kenia! Czyli witamy w Kenii! I rzeczywiscie. Kenijczycy bardzo serdecznie witaja turystow. Welcome, welcome! Slyszy sie dookola.

W Mombasie wyladowalysmy o 1:30, gdzie zostalysmy przywitane przez kierowce wyslanego z hotelu. Dojechalysmy do hotelu, i pani mowi: tak, macie rezerwacje, ale dopiero od jutra! Rzeczywiscie. Rezerwacja byla od czwartku. I owszem, byl czwartek, ale godzina 2 rano, a doba hotelowa zaczyna sie o 13 po poludniu! Nie wiem, jak firma turystyczna mogla tak to skopac, bo oni rowniez loty zamawiali… W dodatku hotel nie mial zadnych wolnych pokoi! Po bardzo nerwowej godzinie (z mojej strony, kenijczycy bardzo spokojni) udalo im sie znalezc i wysprzatac pokoj. Ale musialam za niego doplacic, i to nie malo – £300!! Bylam bardzo zla, bo kupilam wycieczke, wszystko bylo oplacone, a tutaj takie kwiatki!

Ale z dwojka zmeczonych dzieci nie chcialo juz mi sie upierac, zaplacilam, i padlysmy na pysk. Nawet nie zauwazylysmy, jaki piekny pokoj dostalysmy! A pokoj na plazy, z weranda, 20 metrow od morza… Cudownie. Sam osrodek jest wspanialy, wyglada uroczo, ma trzy baseny, bar przy basenie, bar na plazy, spa… 

20170330_02.34.06

Oto nasz pokoj. A ponizej – widok z werandy… 

20170330_11.32.26

Rano poszlysmy na sniadanie, gdzie oprocz zwyklych platkow, szynki i tak dalej mozna bylo zjesc lokalne kotleciki z kurczaka, albo danie z ziemniakow (zapomnialam nazwe, sprawdze jutro), lub napic sie soku z burakow z pomaranczy lub z melona z mieta.

 20170330_14.34.0611

Po sniadaniu poszlysmy na basen, usiadlysmy w barze i pilysmy sok z kokosa – prosto z lupiny!

 20170330_12.36.19_HDR3

Po poludniu mialam spotkanie z lokalnym przedstawicielem firmy turystycznej. Bardzo mnie przeprosil za zaistniale nieporozumienie, i obiecal, ze pieniadze zostana mi zwrocone. Poradzil mi rowniez, ze moj plan, aby wybrac sie do miasta Mombasy autobusem i bez przewodnika jest totalnie chybiony, bo jest niebezpiecznie, i w zamian polecil mi wycieczke poldniowa za $88. Powiedzialam mu, ze to za drogo dla mnie, i niestety, nie skorzystam. Wiec zaproponowal, ze jego kolega mnie prywatnie zawiezie, i ile gotowa jestem zaplacic. $50 wydawalo mi sie bardzo dobra cena. Kolega powiedzial (przez telefon), ze nie, ze $60. Ja na to, ze $50, lub szukam dalej… kolega sie zgodzil.

Wykupilam rowniez wycieczke na wyspe Wasini, jedziemy jutro, wszystko opisze!

O godzinie 16 hotel serwuje – jak to przystalo na hotel w kraju, ktory kiedys byl kolonia angielska – popoludniowa herbatke z ciasteczkami. Bardzo mlodzi ludzie zatrudnieni przez hotel oferuja turystom rozrywke – zabawiaja rozmowa, sztuczkami, grami, zajmuja sie dziecmi.  Dzieci moga sie napic czekolady, dorosli koktaj z baru.

Czas na spacer po plazy. Byloby calkiem przyjemnie, gdyby nie to, ze turysci sa co krok nagabywani przez roznorakich sprzedawcow, probujacych wcisnac bransoletki z koralikow, drewniane zebry i slonie, chusty, przejazdzki na wielbladach lub na skuterach wodnych.

20170330_16.19.59_copy2

Ale musze przyznac, ze lubie Kenijczykow. Sa ludzmi niesamowitymi – wiekszosc z nich mowi w swahili i po angielsku, wielu mowi dodatkowo innym jezykiem – francuskim lub niemieckim, a co jest najbardziej niesamowite – wielu z tych, z ktorymi rozmawialam (a to dopiero pierwszy dzien!) rozpoznaje polski, i potrafi powiedziec calkiem sporo slow po polsku – czesc, kobieta, mezczyzna, pieniadze, spoko spoko… 🙂 Kenijczycy sa rowniez bardzo przyjacielscy i probuja pomoc jak tylko moga. Tylko nie nalezy zapominac, ze w Kenii czas plynie po kenijsku, nie po europejsku, i nalezy sie uzbroic w cierpliwosc…. ale przeciez HAKUNA MATATA – czyli nic sie nie martw!

 

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.