Wloski dzien w Londynie

Pojechalam do Londynu na randke. A ze juz i tak mialam byc w tym Londynie, i i tak juz kupilam bilet, to pomyslalam, ze upieke dwie pieczenie przy jednym ogniu, i spotkam sie z dwoma panami, a co. Jakos tak sie zlozylo, ze obydwoje panowie byli Wlochami. Przez przypadek.

W pociagu popsul mi sie pasek. Co sie robi, jak sie popsuje pasek? Reperuje sie go nitka do zebow. Swietnie dziala, wyglada nieco mniej szykownie.

Pan Pierwszy byl umowiony o 12:30. Umowilismy sie w pieknym, eleganckim i bardzo ‘wyszukanym’ barze na szczycie wiezowca, z pieknymi widokami na City.

Pan Pierwszy juz o 12:25 pisze, ze glowne wejscie znajduje sie od strony hotelu. Dotarlam na czas. Pan pierwszy ucalowal moj policzek, przepuscil mnie w drzwiach, pozwolil wybrac, gdzie usiadziemy. Totalny gentleman. W pewnym momencie uprzedzil mnie, ze bedzie musial wracac do pracy, ze mowi mi o tym teraz, zebym nie myslala, ze on ucieka, ale ze piatki sa w jego firmie najbardziej goracymi dniami i ze on bardzo chce mnie znow spotkac. I zapytal, czego nie jadam, bo jakbym zaakceptowala jego zaproszenie w przyszlosci na obiad, to zeby wiedzial, co planowac.  Pan Pierwszy nigdy nie mial zony, dzieci tez nie ma. Na razie nie wie, ze ja mam.

Pan Pierwszy byl troche lysy.

Pan Drugi, dla odmiany, na glowie mial cos, co wygladalo jak klebek welny potargany przez kota. Wloch, jak juz wiecie. Umowilismy sie na 15. Mialam godzine przed randka, wiec wybralam sie na zakupy na Oxford street. Nic nie kupilam, bo zniechecily mnie dzikie tlumy, ktore zawsze sa na tej ulicy. A, warto dodac, ze jezyka angielskiego na Oxford Street sie nie uslyszy.

Dotarlam do baru o 15 punktualnie, glodna jak wilk, liczac na lunch. Pana Drugiego nie bylo. Rozejrzawszy sie szybko po barze doszlam do wniosku, ze lunchu to chyba raczej nie bedzie.

O 15:02 Pan Drugi przybyl. Usciskal mnie tak, jakbysmy byli kochankami nie widzacymi sie przez caly tydzien. Wymasowal mi tez plecy. No ok. Cieple powitanie.

Zamowilismy sobie piwo (mala butelka £5). O 15:04 Pan Drugi polozyl dlon na moich plecach, i przesuwal ja namietnie od gory do dolu.

O 15:06 zlozyl pocalunek na moim ramieniu.

Pan Drugi stal tuz obok mnie, tak blisko, ze widzialam kazdy por na jego skorze.

Gdy mu powiedzialam, ze nie bardzo lubie, jak mnie caluje w ramie (raz po raz), to mi powiedzial, ze on jest Wlochem, ze Wlosi tacy sa! Hmmm, czyzby? Ten pierwszy jakos bardziej cywilizowanie sie zachowywal, ale przeciez nie moglam tego powiedziec.

Po kilku kolejnch pocalunkach zalozylam kurtke, mimo, ze goraco bylo jak nie wiem co. Poce sie, mecze sie z goraca, ale Pan Drugi czasu nie marnuje i sie nie zniecheca, kladzie reke na moim kolanie. Potem probowal polozoyc ja na moim brzuchu. No bo w koncu jest Wlochem!

W pewnym momencie zadzwonil jego telefon. Odebral, i wyszedl z baru rozmiawiac. Mija piec, dziesiec minut. Skonczylam piwo. Zamowilam wino. Minelo kolejnych piec minut. Pan Drugi wraca, i sie tlumaczy, ze to praca, ze chyba bedzie musial wracac (na telefonie widze pelno wiadomosci z What’s up, to raczej nie praca), ale zaraz, zaraz, moze nie, moze cos sie da zrobic, i znow wybiega, z telefonem w dloni. Poczekalam kolejne piec minut, wypilam pol lampki wina, zapytalam barmana, czy jest jakies drugie wyjscie. Nie bylo, wiec zaryzykowalam, zebralam torebke i wszylam wyjsciem glownym.

Pan Drugi stal pod barem i esemesy slal. Nie zauwazyl, jak wymknelam sie z baru.

Przyznaje, to byla pierwsza randka w moim zyciu z ktorej ucieklam! Doslownie ucieklam!

Odetchnelam dopiero w pociagu. Dobrze, ze jade do domu. Cale to randkowanie to ciezka praca!!

 

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.