Najemca z piekła rodem. Prawie.

Mam problem z najemcą. Mieszkał sobie, problemów nie robił, ja mu też nie. Przy wyprowadzaniu się zaczął straszyć (że zniszczy mieszkanie), grozić (że nie wyjdzie), zachowywać się jak cham.

Przede wszystkim domagał się zwrotu kaucji od razu, przy zdawaniu kluczy. Próbowałam mu wytłumaczyć, że najpierw trzeba oszacować szkody, zobaczyć ile wyniesie naprawa, i wtedy możemy rozmawiać o tym, ile kaucji mu zwrócę.

On mi na to, że nie, że mam teraz, i to w całości. Oczywiście się nie zgodziłam, bo np. sufit był osmalony, ściany brudne, meble porysowane, żarówki w całym mieszkaniu popalone, zepsuty prysznic.

Zadzwonił po kolegów, którzy mieli mnie siła z mieszkania wyprowadzić. Koledzy latali po mieszkaniu i zdjęcia robili.

Przyjechała policja, która wiele pomóc nie mogła, więc pojechała sobie z powrotem.

W końcu doszedł do wniosku, że ok, on ponaprawia wszystko, i napisał dokument, który ja miałam podpisać – że on wszystko naprawi, a ja mu zwrócę kaucję w całości. Ja mu na to, że nie podpiszę, jeśli nie zmieni tego na coś w rodzaju: zwrócę kaucję w całości jeśli mieszkanie będzie w takim stanie, w jakim je otrzymał.

No to on zabrał klucze i wyszedł z mieszkania.

Wiec ja zmieniłam zamki.

Teraz on grozi mi sądem, że zgadza się dać mi 200 złotych na prysznic i więcej nie, i jeśli nie zwrócę mu kaucji w takiej wysokości jakiej on żąda, to proszę rozmawiać z jego prawnikiem i on do sądu idzie.

Czy ktoś z Was ma jakiekolwiek doświadczenie w takich sprawach? Albo jakieś wiadomości w danej materii?

Czy kaucję naprawdę trzeba oddawać przy zdawaniu kluczy (nigdy o tym nie słyszałam, ale może ja się nie znam)?

Czy upaprane ściany, zagrzybiony, zakamieniony prysznic (mieszkanie jest stosunkowo nowe, i grzyb/kamień wynikają po prostu z tego, że prysznic nie był myty), zarysowane meble wliczają się do normalnego użytkowania mieszkania?

Czy rzeczywiście mam się obawiać tego sądu?

Wiem jak to jest tutaj w Anglii, ale w Polsce może być zupełnie inaczej…..