Ta dzisiejsza mlodziez…

Zgred Fi napisal mi w komentarzach tak:

“Dzisiejsze dzieci już nie są takie jak drzewiej. Ja urodziłem się w latach 70-tych, wychowywałem się w latach 80-tych. Jestem ostatnim pokoleniem, pewnie tak jak autorka tego bloga, które grało na podwórku, jako pierwsze w gry wideo i jako ostatnie, które nagrywało piosenki z radia na kasetę, jestem pionierem ery Walkman. Nauczyłem się, jak obsługiwać magnetowid i grać z Atari, Super Nintendo oraz Game Boy. Żyłem bez telefonu komórkowego, jeździłem na rowerze. Matka nie była naszym szoferem, tramwajem i autobusem jeżdzilemsam jak mialem 7 lat. Nie miałem 99 stacji telewizyjnych, płaskich ekranów, dźwięków przestrzennych, MP3, iPoda, Facebooka czy Twitter … ale świetnie się bawiłem.

Dziś nie można uderzyć dziecka, bo jesreś pedofolem, nakrzyczeć, bo to odrazu znęcanie się, itp… i wyrastają potem potfory wyhodowane na grach wideo, X fucktorach, i znajomych tylko z FB…” 

Ja osobiscie generalnie sie z tym zgadzam. Pamietam nagrywanie piosenek z radia na kasety… alez to byla frajda, polowanie na piosenke, i zeby tylko wcisnac ten czerwony guzik w odpowiednim momencie! 🙂 A Walkman, przywieziony z Niemiec, to juz byl szczyt luksusu 😀

Pewnie wielu z Was czytalo juz, jak to trudno bylo przezyc dziecku w latach 70 czy 80:


– jako dzieci siedzieliśmy w samochodach bez pasów bezpieczeństwa i poduszek powietrznych

– nasze łóżeczka pomalowane były farbami pełnymi kadmu i ołowiu

– buteleczki z lekarstwami i innymi (nie)bezpiecznymi chemikaliami z “Wyborową” na czele dały się bez trudu otworzyć

– drzwi i szafki w kuchni i łazience były stałym niebezpieczeństwem dla każdego z nas, zwłaszcza, że nikt nie słyszał o zamkach anty-dziecięcych…

– do jazdy na rowerze nikt w życiu nie włożył kasku ochronnego (podobnie na nartach albo wrotkach)

– wodę piło się z kranu a nie hermetycznych butelek i tym temu podobnych…

– pierwsze samochody budowaliśmy z pudeł albo skrzynek po kartoflach i podczas jazdy z górki stwierdzało się, że się zapomniało o hamulcach…

– rano wychodziliśmy z domu by pójść się pobawić, musieliśmy wrócić wtedy, kiedy zapalały się pierwsze latarnie – nikt nie wiedział gdzie nas nosi, bo nikt nie miał przy sobie komórki a sprawne budki telefoniczne można było policzyć na palcach jednej ręki (zresztą i tak nikt nie nosił grosza przy sobie…)

– człowiek się kaleczył, łamał kości, wybijał zęby i nikt nikogo z tego powodu nie skarżył do sądu; sami byliśmy sobie winni…

– piliśmy w grupie z jednej butelki i nikt od tego nie umarł…

– nie mieliśmy: playstation, nintendo, x-box, gier video, 60 programów w telewizji, kaset video, dvd, surround sound, własnego telewizora, komputera

– mieliśmy świetnych kolegów i koleżanki!

– po prostu wychodziliśmy z domu i spotykaliśmy ich na ulicy, bez telefonowania i umawiania się, bez wiedzy rodziców (oni nie musieli nas przywozić i odwozić) – jak to było możliwe?

– wymyślaliśmy zabawy z kijem i kamieniem, jedliśmy ziemię, dżdżownice i temu podobne – i co? – przepowiednie też się nie sprawdziły – robaki nie żyły w naszych żołądkach a kijami nie wyłupaliśmy rówieśnikom zbyt wielu oczu…

– niektórzy z nas nie byli tak sprytni i przepadali na egzaminach albo powtarzali klasę i nikt nie zwoływał z tego powodu kryzysowych nauczycielskich narad…

– jeździło się autostopem i nikomu nie przyszło do głowy, że coś takiego może się bardzo marnie skończyć…

– jedliśmy keksy, czekoladę (często czekoladopodobną), chleb grubo posmarowany masłem, kiełbasę, kartofle, skwarki i Bóg wie jeszcze co – i co? – i nikt nie był przesadnie gruby… (zapozyczone od Kominka).

A co Wy sadzicie? Czy dzisiejsze dzieci sa inne? Czy lepiej bylo teraz, czy kiedys?

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.