Mam wrazenie ze mialoby zastosowanie do ciebie: ten Katar przyjmujesz jako zlo konieczne, bo tyle tam innych i dziwnych rzeczy i zwyczajow, do ktorych trudno sie przyzwyczaic. Ale jakby popatrzec na to z innej strony, odnalezc te pewna beztroske cechujaca tych ludzi, nie przejmowanie sie przyszloscia, zrozumiec, ze zwykla czynnosc urzednicza zalatwia sie nie w 30 minut jak w Polsce, ale w 3 dni, to wtedy zycie staloby sie lzejsze i nabraloby barw. A upal? tez jest do zniesienia, po pewnym czasie nawet jest tak normalny, ze nie stanowi problemu. Pozdrawiam
Ale to wcale nie jest tak. Bo ja naprawde lubie Katar. Pomimo tych wszystkich absurdow, i rodowitych Katarczykow, ktorzy patrza na wszystkich z gory, i nudy. Bo tu jest po prostu nudno (ja sie nie potrafie nudzic, wiec sobie szukam roznych rozrywek, ale fakt jest faktem). Ja nie narzekam na Katar (tak mi sie wydaje, w kazdym badz razie 🙂 ), ja tylko opisuje te absurdy.
I to chyba dobrze, bo juz zauwazylam, ze do niektorych rzeczy, ktore mnie dziwily na poczatku, sie przyzwyczailam, i traktuje je jak cos normalnego. A tak to zawsze moge sobie wrocic, poczytac, i nie pojdzie w zapomnienie.
Np. moj maz, on kocha Polske. Ale tuz po przyjezdzie wiele rzeczy go dziwilo, wiele rzeczy wkurzalo. I o tym mowil. Nie potrafil wielu rzeczy zrozumiec. Teraz nie potrafi wymienic nawet kilku z nich. A Polske, jak juz napisalam, kocha.
Bo lubi sie cos (albo kocha) pomimo.
Dlatego frisky2, i wszyscy inni: jesli ktos mysli, ze mi sie Katar nie podoba, to prostuje: podoba mi sie. Nie zawsze, ale generalnie i w wiekszosci.
A jak mi sie przestanie podobac, to dam Wam znac.
🙂